Jest taka piosenka śpiewana często podczas spotkań modlitewnych:
"Każdy spragniony i słaby dziś
Niech przyjdzie do źródła
W wodzie życia zanurzy się
Ból i cierpienie niech odpłyną w dal
W morzu miłości serca uleczy dziś Pan
Panie Jezu, przyjdź…"
Jezus już przyszedł na ziemię, stało się to w Betlejem wiele lat temu. Powrócił potem do nieba i zasiadł po prawicy Ojca, ale pozostał z nami w Eucharystii i w Swoim Duchu. On jest z nam, jest Emanuelem!
Tak często w czasie modlitwy Go wołamy, by przyszedł, ale czy to oznacza, że Go nie ma? Nie, On jest. Może tylko warto by było zadać sobie pytanie o nasze pragnienie spotkania się z Nim!
Czy moje serce jest spragnione?
Czy uznaję, że potrzebuję Boga, by żyć?
Słowo Boże mówi, że ten, kto najwięcej potrzebuje, najwięcej otrzyma, że dostanie na miarę przyznania, że tego potrzebuje.
W Ewangelii wg św. Jana Jezus mówi: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije” (J 7,37).
Obudźmy w sobie pragnienie spotkania Jezusa. Obudźmy w sobie wiarę w zaspokojenie wszystkich naszych pragnień w Nim, w Jego przychodzeniu do naszego życia. Przyjmijmy obfitość Jego życia pijąc z morza miłości, które jest w Jego Sercu!
Panie Jezu, przyjdź!
Pragniemy Cię!
Potrzebujemy Ciebie!
Zanurz nas w wodzie życia!
Napełnij nas Duchem Świętym!
s. M.Tomasza CSC